...
jak się uczyć,  jak uczyć

Dlaczego boimy się dobrze bawić?

Z czym kojarzy Wam się zabawa? Większość osób powie, że z przyjemnością, uśmiechem, odkrywaniem, tworzeniem. A jakie skojarzenia budzi nauka? Wkuwanie, monotonia, powtarzanie.. No właśnie. Czy tylko ja widzę tu problem?

Na początku jest super

Przedszkole i pierwsze lata podstawówki to wspaniały czas: nauka przez zabawę, dużo kolorowych zabawek, dużo ruchu – dzieciaki uwielbiają chodzić do szkoły (w większości). Lubią się też uczyć, wykonywać zadania na lekcjach, zadają mnóstwo pytań i są dociekliwe. Nie wybierają, czego będą się uczyć, po prostu chodzą do szkoły i są szczęśliwe.

 

Czy uczniowie liceum chodzą do szkoły z tym samym entuzjazmem? Cieszą się z możliwości odkrywania świata? Ośmielę się wysunąć stwierdzenie, że cieszą się edukacją w dużo mniejszym stopniu niż kiedy mieli 7-10 lat (w większości). Dlaczego? Dlaczego przestajemy lubić szkołę i naukę w momencie, kiedy zaczynamy decydować o swoim rozwoju i przyszłości?

Gdzie popełniamy błąd?

Cóż. Po sielskim czasie przychodzi 4 klasa podstawówki. Nauczanie zintegrowane dzieli się na konkretne przedmioty, uczniowie zmieniają sale i tematy co 45 minut, zamiast zabawy jest patrzenie w tablicę albo pisanie tego, co dyktuje nauczyciel.. Przestaje dziwić gasnący entuzjazm do nauki. Mnie nie dziwi. Mnie boli i uwiera.

Dlaczego uważamy, że zabawa jest zła?

Nasz mózg uwielbia się bawić. Dużo różnorodnych bodźców, pozytywne emocje, zaangażowanie – to idealne warunki do uczenia się. Te idealne warunki są zamieniane na tkwienie nieruchomo w miejscu (nie ruszaj się, siedź prosto), pracę w ciszy (nie rozmawiaj), powagę (nie śmiej się głupio) i nudę. Wiadomo jakie są rezultaty..mózg niezainteresowany tematem, skupiony na kontrolowaniu ciała (nieruchome siedzenie w ciszy, serio?) nie będzie przyswajał nowych informacji. Wydawałoby się, że wnioski nasuwają się same, ale szkoła nadal broni poważnej nudy, która męczy otoczenie.

 

W przedziwny sposób nasze społeczeństwo uważa, że nauka to poważna rzecz, a jeśli połączymy ją z zabawą, to na pewno nic dobrego z tego nie będzie. Zabawa kojarzona jest z czymś bezcelowym i bezproduktywnym. I ten pogląd nadal pokutuje, mimo, że teoretycznie wiemy o tym, że trzeba uatrakcyjniać lekcje, żeby zainteresować uczniów. Prowadzę nieustające poszukiwania w sieci blogów poświęconych edukacji od liceum w górę i muszę przyznać, że to jak szukanie igły w stogu siana. Albo kwiatu paproci. A może źle szukam?

Dlaczego licealiści nie mogą uczyć się w fajny sposób? To, że są starsi od przedszkolaków niczego nie usprawiedliwia. Nikt nie mówi, że mają się bawić tak, jak w zerówce. Poziom zabawy można przecież odpowiednio dostosować. W dodatku, różnica wieku między uczniami a nauczycielem jest mniejsza w liceum, więc to powinno dodatkowo ułatwić sprawę. Poza tym kto powiedział, że choćby staruszkowie nie mogą zaszaleć?

 

 

Nauka to odkrywanie świata. To coś, co mamy instynktownie zakodowane w głowie, bo uczymy się całe życie (choć w różnym tempie i różnych rzeczy). Uczymy się mówić, chodzić, pisać, czytać, nawiązywać przyjaźnie, przeżywać rozstania.. Szkoła pomaga nam zdobyć tylko część tych umiejętności. Mimo, że często wydaje się ostoją nudy i przymusu, może być przyjemnością, a nie więzieniem. Nie demonizujmy dobrej zabawy i radości – bez nich jest nudno i drętwo, prawda? 🙂

 

2 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Seraphinite AcceleratorOptimized by Seraphinite Accelerator
Turns on site high speed to be attractive for people and search engines.