Dostałam od Domu Wydawniczego Rebis (tak, tego samego, który wydaje Biologię Campbella!) książkę. „Biologia. Opowieść o życiu” Lindsay Turnbull to pozycja skierowana do młodych czytelników, do młodzieży. Przeczytałam, zrobiłam foteczki, to teraz czas na krótką recenzję.
Dla kogo jest „Biologia. Opowieść o życiu”?
Myślę, że najlepsza będzie dla licealistów, ewentualnie starszych klas podstawówki. To może być dobre uzupełnienie wiedzy szkolnej, poszerzenie świadomości pewnych tematów. Taki szerszy kontekst, którego często uczniom brakuje. A ten kontekst jest kosmicznie ważny, dla rozumienia tego, o czym się uczymy! Jeśli znacie kogoś, kto interesuje się biologią/ genetyką/ ewolucją i zwyczajnie lubi te tematy, to macie już świetny pomysł na prezent. Moim skromnym zdaniem dorośli też mogą z tą pozycją spędzić dobry czas i czegoś się dowiedzieć.
O czym jest „Biologia. Opowieść o życiu”?
Książka porusza rozmaite zagadnienia związane z biologią, mówi m.in. o informacji genetycznej i jej przekazywaniu, o tym o co właściwie chodzi z ewolucją, o bakteriach i eukariontach, ekologii i podstawach metabolizmu. I to wszystko w ciekawy, przystępny sposób okraszony ilustracjami. Poniżej przykładowa ilustracja i spis treści.
Czy warto sięgnąć po tę książkę?
Moim zdaniem jak najbardziej! Plusy zdecydowanie przeważają nad minusami (które są serio kosmetyczne). Zrobiłam listę tego, co mi się w „Biologii” podoba:
- język. Część pozycji kierowanych do młodzieży jest pisana infantylnym językiem, czego nie mogę znieść (młodzież również). Tutaj język jest normalny, ludzki, ale na tyle prosty, żeby można było bez problemu zrozumieć omawiane zagadnienia. Czyli idealnie!
- Sposób przedstawienia tematu – rozdział zaczynamy od historii (nasze mózgi kochają historie!), m.in. Sary, dziewczynki chorej na mukowiscydozę. Po czym zagłębiamy się w genetykę, żeby zrozumieć, czemu w ogóle Sara choruje. Storytelling to świetny sposób przybliżenia skomplikowanych zagadnień. Jak nasz mózg już połknie haczyk ciekawej historii, to ma więcej chęci, żeby przyswoić nowe informacje. To oczywiście zupełnie inny sposób podania wiedzy niż w tradycyjnych podręcznikach, które umówmy się.. rzadko rozpalają wyobraźnię i chęć lektury u młodych ludzi.
- Ciekawostki – czy ktoś nie lubi ciekawostek? Nie sądzę. Wiedzieliście, że duże drzewo w ciągu doby może pobrać z gleby TONĘ wody? Takie smaczki, odniesienia do przełomowych eksperymentów pozwalających na nowe naukowe odkrycia to coś, co sprawia że aż chce się czytać. Bardzo mocno na wyobraźnię działają też porównania takie jak to:
- Świetne grafiki. Naprawdę dobrze tłumaczą temat. I są ładne. Momentami zabawne (rybosomy jako grubiutkie istoty z monoklem skradły moje serce).
- Książka jest naprawdę pięknie wydana. Twarda oprawa, przyjemny papier, kolory.. papiernicze świry lubią to.
Jedynym, niewielkim minusem jest to, że w książce energia jest produkowana – tu przestrzegam licealistów: zgodnie z zasadą zachowania energii energię się uwalnia, a nie produkuje! Ale myślę, że to kwestia przekładu – w języku polskim musimy na te sformułowania uważać, po angielsku już normalnie produkują energię 😉
Z czystym sumieniem stawiam książkę w biblioteczce mojej pracowni. Jeśli macie pytania- piszcie w komentarzach, odpowiem!
Post powstał we współpracy z Domem Wydawniczym Rebis.
2 komentarze
Fotograf
Świetny artykuł. W trakcie poszukiwania w sieci informacji znalazłam ten artykuł. Wielu osobom wydaje się, że posiadają odpowiednią wiedzę na opisywany temat, ale zazwyczaj tak nie jest. Stąd też moje pozytywne zaskoczenie. Po prostu świetny artykuł. Będę rekomendował to miejsce i regularnie tu zaglądał, aby poczytać nowe rzeczy.
Olga
Dziękuję i zapraszam częściej 🙂